Ks. Marek Chmielewski

Stwórca

Św. Franciszek z Asyżu

Współcześnie swoistą modą, a także dość skutecznym narzędziem w uprawianiu polityki, jest zajmowanie się ochroną środowiska i wzajemnym oddziaływaniem człowieka i przyrody, zwanym ekologią. Bóg powierzył człowiekowi troskę o przyrodę, każąc mu czynić sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1, 26). On jednak nierzadko nadużywa swej władzy niszcząc środowisko naturalne. Bywa i tak, że w imię ochrony przyrody podejmuje się działania szkodzące człowiekowi i życiu społecznemu.

To, niestety, dalekie jest od zachwytu pięknem otaczającego nas świata, który wyszedł z rąk Stwórcy. Biblijny opis stworzenia w poetycki sposób ukazuje, jak bardzo Bóg troszczy się o człowieka. W Księdze Rodzaju czytamy, że Stwórca kolejno powołując do istnienia ziemię, niebo, rośliny i zwierzęta, kwiaty i ptaki, przygotowuje bezpieczne, wygodne i piękne „gniazdo” dla ludzkiego „pisklęcia”. On sam raduje się ze swoich dzieł, co autor biblijny oddaje w słowach: „I widział Bóg, że było to dobre” (Rdz 1, 10). Tym bardziej każdy człowiek powinien z szacunkiem i podziwem odnosić się do dzieła stworzenia.

Takiej postawy zachwytu i uwielbiania Boga w jego dziełach możemy uczyć się między innymi od św. Franciszka z Asyżu (1181-1226), powszechnie znanego i lubianego świętego, którego bł. Jan Paweł II w 1980 roku ustanowił patronem ekologów.

By lepiej zrozumieć styl Biedaczyny z Asyżu, trzeba zaznaczyć, że w duchowości jego czasów rozpowszechniona była wizja Boga jako Stwórcy, Pana wielkiego i potężnego, surowego Sędziego, wzbudzającego bardziej lęk niż miłość. Na taki obraz Boga zapewne wywarł wpływ panujący wówczas feudalizm. Boga Ojca postrzegano więc podobnie jak wielkiego feudała. Tymczasem św. Franciszek — wrażliwy na dobro i piękno — pokazał swoim życiem, że Bóg jest najlepszym Ojcem, a cały świat jaki stworzył, to przejaw jego miłości do człowieka. Franciszkowy zachwyt nad pięknem stworzenia, dziś tak często podkreślany przez ekologów, ma zatem wymowę głęboko religijną, wręcz mistyczną. Jest to bowiem kontemplacja tajemnicy i piękna samego Boga, które odbija się w stworzeniu. A to nie ma  nic wspólnego z dość powszechnym dziś przebóstwianiem przyrody i traktowaniem jej jako ważniejszej od człowieka. Ona jest darem miłości Boga do człowieka.